Informacja reklamowa. Z Błażejem Bogdziewiczem – dyrektorem inwestycyjnym Caspar Asset Management S.A – i Krzysztofem Kaźmierczakiem – młodszym zarządzającym w Caspar Asset Management S.A. – o ostatnich wzrostach w Stanach Zjednoczonych, możliwym powrocie kapitału do Nowego Jorku i wyczekiwanej nowej hossie rozmawia Piotr Gajdziński.
– Amerykańska giełda znowu rośnie. Czy to oznacza, że Wall Street znalazła wreszcie punkt odbicia?
Błażej Bogdziewicz: – W ostatnich miesiącach perturbacje na rynkach odbywały się w rytm decyzji, ale również komentarzy i wypowiedzi przedstawicieli amerykańskiej administracji. A przede wszystkim Donalda Trumpa. Rok rozpoczął się bardzo entuzjastycznie, były wielkie oczekiwania, że ta prezydentura będzie przyjazna rynkom (czy szerzej – biznesowi), ale w kolejnych miesiącach inwestorzy znaleźli się w szoku. Był on tym większy, że doskonale pamiętano pierwszą kadencję Trumpa, gdy prezydent poświęcał dużo uwagi do śledzenia zachowania indeksów giełdowych i chwalił się każdym wzrostem. Oczywiście przypisując sobie wszystkie sukcesy.
Robił to w natężeniu niespotykanym wśród innych polityków, ale inwestorom oczywiście to bardzo się podobało, bo rozumowali w prosty sposób – temu prezydentowi zależy, aby notowania rosły i nam też zależy, więc mamy wspólny interes i będzie dobrze. Na początku tej kadencji – z nieznanych powodów – sympatia Trumpa do rynków ustąpiła gorącej miłości do barier celnych i polityki handlowej w stylu nawet nie XIX, ale XVIII wieku. Mieliśmy cały festiwal decyzji, wypowiedzi i wreszcie wprowadzenie zaporowych stawek celnych.
– Które nagle, po sześciu tygodniach, gdzieś wyparowały.
Błażej Bogdziewicz: – Tak, większość z nich w tym momencie nie obowiązuje w wysokości ogłoszonej 2 kwietnia i nagle wróciła ta część osobowości Donalda Trumpa, którą rynki lubiły. Wróciła, albo się przebiła, bo z jego aktywności w mediach społecznościowych wynikało, że on cały czas poświęcał giełdzie bardzo dużo uwagi. Trump bez wątpienia doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak ważna jest giełda dla nastrojów amerykańskiego społeczeństwa. W pierwszych miesiącach prezydentury mieliśmy więc trzy „typy” jego wypowiedzi na ten temat. Gdy indeksy rosły, to on czuł się autorem tych sukcesów, gdy spadały, to obarczał winą Joe Bidena, nawet gdy od momentu, gdy drzwi Białego Domu zamknęły się za jego poprzednikiem minął już cały kwartał. I były wreszcie wypowiedzi, że on nie interesuje się rynkami, że najpierw musi zrobić porządek z cłami. Tylko gdy co kilka godzin „twittował”, że rynki nie mają znaczenia i widać było, jak bardzo jest to nacechowane wielkimi emocjami – to trudno było wierzyć, że giełda go faktycznie nie interesuje. Przeciwnie, interesował się nią bardzo, co z naszego punktu widzenia – inwestorów – było jednak bardzo pozytywne. Koniec końców, po kilkumiesięcznym zamieszaniu Trump doszedł do pewnego rodzaju równowagi.
– Inwestorzy odetchnęli z ulgą. Pytanie czy stan równowagi prezydenta Stanów Zjednoczonych jest trwały.
Krzysztof Kaźmierczak: – Gdy przy końcu ubiegłego roku pojawiły się analizy, kto będzie korzystniejszy dla rynku – Joe Biden czy Donald Trump – dominowało raczej przekonanie, że ten drugi. Co więcej, za pewnik przyjmowano, że jeśli giełda będzie spadała, to Trump zainterweniuje. Podobnie jak banki centralne interweniują w wypadku kryzysów. Te nadzieje inwestorów nie do końca się sprawdziły. Warto przy tym dodać, że wpływ na spadki na Wall Street miały nie tylko wypowiedzi Trumpa, ale również ludzi z jego otoczenia. Ludzi, którzy wypowiadali się w tonie „czymże są kilkutygodniowe spadki indeksów wobec kilkudziesięcioletniego cierpienia amerykańskiego robotnika tracącego miejsce pracy na rzecz jakiegoś Chińczyka”. Doradcy prezydenta twierdzili, że nie można zestawiać jakiegoś bogacza, który traci na giełdzie z dramatycznym losem ludzi pozbawianych pracy. Taka retoryka rzecz jasna rynkom nie pomagała…
– A przyczyny odbicia? Bo chyba u podstaw obecnych wzrostów nie leży tylko zmiana retoryki.
Krzysztof Kaźmierczak: – Po pierwsze, o czym Błażej już powiedział, Waszyngton wycofał się z większości wysokich ceł. Te zostały albo skasowane albo obniżone, albo przynajmniej zawieszone. Duże znaczenie miała też publikacja wyników kwartalnych spółek.
– Które okazały się całkiem dobre.
Krzysztof Kaźmierczak: – Tak, zwłaszcza w wypadku tych największych i to nawet w sytuacji bardzo niepewnego otoczenia. Na dodatek część spółek podała bardzo przyzwoite prognozy na drugi kwartał – a nawet do końca roku – i to mocno uspokoiło nastroje. Tym bardziej, że dotyczyło to największych – takich jak Google i Microsoft – które jak na tak niespokojny czas miały naprawdę dobre wyniki.
Błażej Bogdziewicz: – Pierwsze tygodnie władzy Trumpa jeśli chodzi o ekonomię przebiegały pod dyktando Petera Navarro, doradcy prezydenta do spraw handlu i produkcji oraz Howarda Lutnicka, sekretarza handlu Stanów Zjednoczonych. To prawdopodobnie oni byli autorami całej tej awantury z cłami. Teraz wyraźnie widać, że na czoło wysunął się Scott Bessent, sekretarz skarbu, który najwyraźniej zyskał uznanie w oczach prezydenta. Bessent jest dobrze oceniany przez rynki, znacznie lepiej niż Navarro i Lutnick.
Krzysztof Kaźmierczak: – I nie bez powodu.
– Czego trzeba, aby pozytywne obecnie tendencje stały się trwałe?
Błażej Bogdziewicz: – Po pierwsze nie przeszkadzać i pozwolić Bessentowi zajmować się gospodarką. To podstawa. Ale oczywiście to nie wszystko, bo problemy nie zniknęły. Mamy obniżoną wiarygodność Stanów Zjednoczonych. Kapitał zaczął odpływać, rentowności obligacji skarbowych są dość wysokie. Straty reputacyjne powstałe przez pierwsze pięć miesięcy nie zostały oczywiście odrobione, a one mają rzecz jasna bardzo dużą wagę. Wydaje się, że potrzeba trochę czasu, aby rynki znowu nabrały zaufania do Stanów Zjednoczonych.
Ono zostało nadszarpnięte, a to zawsze jest potężnym ciosem i aby z tego stanu wyjść – potrzeba i czasu, i kolejnych dobrych decyzji oraz prowadzenia prorynkowej polityki. Samo odejście od najbardziej drastycznych pomysłów – mam na myśli przede wszystkim wysokie cła – nie wystarczy. Druga rzecz nie leży już po stronie Białego Domu, ale jest decyzją FED-u, amerykańskiego banku centralnego. Inwestorzy z radością przyjęliby, gdyby FED bardziej wspierał wzrost gospodarczy, ale na razie bank centralny pozostaje twardy i nie zamierza obniżać stóp procentowych.
– Ta decyzja nie jest łatwa.
Błażej Bogdziewicz: – Absolutnie tak. Rezerwa Federalna ma się czego obawiać, bo bez wątpienia w USA jest przestrzeń do wzrostu inflacji. Tym niemniej, gdyby FED zaczął obniżać stopy – nawet bardzo ostrożnie – to na pewno byłoby to pomocne rynkom. Myślę bowiem, że generalnie amerykańska gospodarka jest dzisiaj w gorszym stanie, niż jeszcze jakiś czas temu i jest ryzyko napływu gorszych danych gospodarczych w najbliższych miesiącach. Uzasadnienie dla obniżek stóp nietrudno więc znaleźć. Jeśli FED zacząłby obniżać stopy, Donald Trump ostatecznie zarzuciłby pomysły z cłami, doszłoby do porozumienia z Europą – to wydaje mi się, że można być optymistą. Zwłaszcza, że jest nadzieja, że kapitał, który w pierwszych miesiącach 2025 roku odpłynął ze Stanów Zjednoczonych – a mówimy o potężnych pieniądzach – mógłby w takiej sytuacji zacząć wracać.
– Nowojorski parkiet zawsze był ulubionym miejscem inwestorów.
Błażej Bogdziewicz: – W ostatnim czasie na ich celowniku były przede wszystkim spółki technologiczne, które przecież cały czas na Wall Street są. Sentyment do amerykańskiego rynku istotnie się pogorszył, ale moim zdaniem jest nadzieja na powrót kapitału do USA. Tym bardziej, że na innych rynkach nie ma tak wielu dobrych spółek technologicznych. Wszystko to oznacza, że są warunki na hossę i to solidną hossę. Ten scenariusz wyraźnie się rysuje, choć na razie nie jest jeszcze przesądzony.
Krzysztof Kaźmierczak: – Rynek potrzebuje przewidywalności. W tym stwierdzeniu nie ma niczego odkrywczego, ale to jest rzecz mająca kolosalne znaczenie i od tego nie da się uciec. Jestem przekonany, że jeśli spółki notowane na Wall Street będą podawały dobre wyniki, to inwestorzy zareagują na to pozytywnie. I jeszcze jedno, co warto podkreślić. Największe atuty rynku amerykańskiego – demokracja, silne instytucje, dobre spółki – wciąż działają i to na pewno ma ogromne znaczenie.
Błażej Bogdziewicz: – To jest kluczowe!
Krzysztof Kaźmierczak: – Nie zapominajmy też, że jest jeszcze druga część agendy Donalda Trumpa, która na razie nie wypłynęła. Mam na myśli deregulację oraz obniżki podatków. Jeśli Trump wróci do pomysłów, które w tym zakresie zgłaszał w kampanii wyborczej – to wpłynie to pozytywnie na gospodarkę.
Błażej Bogdziewicz: – Zwracam uwagę na instytucje. Rozmawialiśmy o tym w Ringu kilka miesięcy temu i dzisiaj tamte tezy są wciąż aktualne. Sytuacja jest taka, że Republikanie teoretycznie mają pełnię władzy w Stanach Zjednoczonych, bo mają Biały Dom, większość w Izbie Reprezentantów oraz Senacie i Sądzie Najwyższym. Tyle tylko, że nie wszyscy zasiadający w tych instytucjach ludzie są w pełni oddani ruchowi MAGA. Część to tradycyjni Republikanie i nie wszystkie pomysły Trumpa mają gwarantowaną aprobatę w Kongresie i Sądzie Najwyższym. Cały czas istnieje balans, a instytucje nie zostały sprowadzone do fasady. A to kolejny dobry sygnał dla inwestorów.
– W przyszłym roku odbędą się cząstkowe wybory do Izby Reprezentantów i Senatu.
Błażej Bogdziewicz: – I jeśli gospodarka będzie w słabej kondycji, to Republikanie mogą te wybory przegrać, zwłaszcza ci kandydaci, którzy będą najmocniej wspierani przez Trumpa. W efekcie Republikanie mogą utracić większość w obu izbach Kongresu. To byłby duży cios.
– O tyle mało prawdopodobny, że Partia Demokratyczna wydaje się obecnie przerażająco słaba.
Błażej Bogdziewicz: – To prawda, ale w Stanach Zjednoczonych koniec końców liczy się konkretny kandydat z konkretnego stanu. Demokraci mogą być obecnie słabi na szczeblu centralnym, ale lokalnie mają wielu sensownych liderów. Takich choćby jak nowy burmistrz San Francisco. Centrowy demokrata, który wprowadził wiele bardzo istotnych i dobrych zmian w zarządzaniu tą aglomeracją i to natychmiast przyniosło pozytywne skutki, które są doceniane również przez polityków obozu republikańskiego.
Krzysztof Kaźmierczak: – Wracając jeszcze do instytucji i FED-u, o którym mówił Błażej. Donald Trump ma opinię o wszystkim – technologiach wojskowych, rynkach finansowych, wydobywaniu surowców. Regularnie dzieli się też swoimi poglądami o polityce monetarnej. Stojący na czele Rezerwy Federalnej Jerome Powell nigdy nie był – mówiąc delikatnie – ulubieńcem prezydenta. Trump ostro atakował go podczas swojej pierwszej kadencji i niedawno do tego wrócił. Rynek zaczął się obawiać próby usunięcia Powella, co z pewnością byłoby bardzo negatywnie odebrane przez rynki. Nagle się jednak z tego wycofał.
– Kolejny sygnał odchodzenia od najbardziej ekstremalnych rozwiązań.
Błażej Bogdziewicz: – Tak, reakcja rynków, polityka – czyli zbliżające się wybory – i instytucje ograniczają Trumpa. Siłą rzeczy nie ma i nie będzie miał pełni władzy.
– Jakie spółki ciągną dzisiaj giełdę?
Błażej Bogdziewicz: – Bez wątpienia są to największe spółki technologiczne. W ostatnim czasie kursy wielu z nich zaliczyły istotne odbicie. Takim przykładem może być ServiceNow i Microsoft.
Krzysztof Kaźmierczak: – Spółki z tak zwanej Wspaniałej Siódemki miały generalnie słaby początek roku teraz wróciły do wzrostów, co wynika z wielu czynników, ale najważniejszymi są szacunki przyszłych wzrostów w tych spółkach. Trzeba jednak powiedzieć, że w indeksie S&P500 grupującym pięćset największych firm notowanych w Nowym Jorku mamy do czynienia z rozjazdem. Po wynikach za pierwszy kwartał tego roku te szacunki przyszłych zysków dla Wielkiej Siódemki były przez analityków rewidowanej w górę, a dla pozostałych 493 spółek z tego indeksu obniżane.
Błażej Bogdziewicz: – Po porozumieniu w Genewie z Chinami wzrosty w Stanach Zjednoczonych są wyraźne, natomiast Europa i Japonia są płasko. To może oznaczać, że kapitał, który dotąd odpływał ze Stanów Zjednoczonych zaczyna wracać. Wydaje mi się, że mamy początek trendu.
Rozmawiał Piotr Gajdziński
Nota prawna – przedstawione powyżej informacje stanowią informację reklamową i zostały sporządzone przez Caspar Asset Management S.A. oraz Caspar TFI S.A.
Powyższa treść jest wyłącznie wyrazem osobistych poglądów jej autora i nie stanowi rekomendacji inwestycyjnej w rozumieniu Rozporządzenia w sprawie nadużyć na rynku (Rozporządzenie UE nr 596/2014) oraz rekomendacji czy porady inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe ani usługi doradztwa inwestycyjnego w rozumieniu ustawy o obrocie instrumentami finansowymi, jak również oferty w rozumieniu przepisów Kodeksu cywilnego.
Caspar Asset Management S.A. działa na podstawie decyzji Komisji Nadzoru Finansowego.
Przed zleceniem Caspar AM usługi zarządzania portfelem instrumentów finansowych należy zapoznać się z Regulaminem świadczenia usług zarządzania aktywami przez Caspar Asset Management S.A., który zawiera szczegółowe informacje na temat warunków świadczenia ww. usług, dostępnych strategii inwestycyjnych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem, zgodnie z określoną strategią inwestycyjną.
Caspar AM informuje, że z każdą inwestycją wiąże się ryzyko. Poziom tego ryzyka w ramach usług świadczonych przez Caspar AM jest zróżnicowany i zależy m. in. od rodzaju strategii inwestycyjnej wybranej przez klienta. Stopy zwrotu z portfeli mogą podlegać znacznym wahaniom wynikającym m. in. ze zmian wyceny rynkowej papierów wartościowych oraz w szczególności, w przypadku inwestowania w papiery wartościowe notowane za granicą ze zmian kursów walut. W związku z tym klient musi liczyć się z możliwością osiągnięcia gorszego wyniku niż oczekiwany, a także z ryzykiem poniesienia straty.
Jednocześnie, informacje o wysokiej stopie zwrotu z portfela uzyskane w przeszłości nie stanowią gwarancji jej osiągnięcia ani obecnie, ani w przyszłości.
Caspar TFI informuje, że z każdą inwestycją wiąże się ryzyko. Fundusze nie gwarantują realizacji założonego celu inwestycyjnego, ani uzyskania określonego wyniku inwestycyjnego.
Należy liczyć się z możliwością częściowej utraty wpłaconych środków. Indywidualna stopa zwrotu uczestnika nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym funduszu i jest uzależniona od dnia zbycia i odkupienia jednostek uczestnictwa oraz od poziomu pobranych opłat. Opodatkowanie dochodów z inwestycji w fundusze zależy od indywidualnej sytuacji każdego uczestnika i może ulec zmianie w przyszłości.
Korzyściom wynikającym z inwestowania środków w jednostki uczestnictwa towarzyszą również ryzyka, takie jak: ryzyko nieosiągnięcia oczekiwanego zwrotu z inwestycji, wystąpienia okoliczności, na które uczestnik funduszu nie ma wpływu np. zmiany polityki inwestycyjnej czy połączenia lub likwidacji subfunduszu, a także ryzyko związane ze zmianami regulacji prawnych. Wśród ryzyk związanych z inwestowaniem należy zwrócić szczególną uwagę na ryzyka dotyczące polityki inwestycyjnej, w tym: rynkowe, walutowe, stóp procentowych, kredytowe, koncentracji, jak również rozliczenia oraz płynności lokat. Wszystkie subfundusze wchodzące w skład Caspar Parasolowy FIO cechują się dużą zmiennością ze względu na skład portfela inwestycyjnego. Żaden z subfunduszy nie odzwierciedla składu indeksu papierów wartościowych.
Przed podjęciem ostatecznych decyzji inwestycyjnych należy zapoznać się z Prospektem Informacyjnym Caspar Parasolowy FIO oraz z dokumentami Kluczowych Informacji dla Inwestorów. Wszelkie dokumenty dotyczące Caspar Parasolowy FIO dostępne są na stronie internetowej Towarzystwa www.caspar.com.pl (w zakładce „Dokumenty/Fundusze inwestycyjne” znajdującej się u dołu strony), w siedzibie Towarzystwa lub u dystrybutorów. Wszelkie materiały przedstawione w niniejszym dokumencie podlegają ochronie na podstawie przepisów prawa autorskiego oraz innych przepisów dotyczących ochrony własności intelektualnej.





