Kim jesteśmy, jak inwestujemy,
co nas wyróżnia
CZYTAJ >>>
Ring Caspara: Biotechnologia chwyta wiatr w żagle
Informacja reklamowa
Z Błażejem Bogdziewiczem, dyrektorem inwestycyjnym Grupy Caspar, Piotrem Rojdą, zarządzającym Caspar Asset Management S.A. oraz Bartoszem Wawrzynowem, doradcą naukowym Grupy Caspar o dwóch biotechnologicznych spółkach z portfela Caspara, których terapie właśnie dostały zgodę Agencji Żywności i Leków rozmawia Piotr Gajdziński.
– Wojna, inflacja i trudna sytuacja gospodarcza „przykryły” spółki biotechnologiczne. Jak głęboka jest ta zapaść?
Piotr Rojda: – Jeśli spojrzeć na to przez pryzmat indeksów spółek biotechnologicznych, to one się w ostatnich dwóch latach się przepołowiły – czyli spadły o około 50%. Oczywiście są spółki, które spadały więcej, są i takie, których notowania były lepsze, ale na poziomie całego sektora małych i średnich spółek biotechnologicznych jest to spadek o połowę.
– Powoli powinno się to zmieniać. Wojna i kryzys zostały przez inwestorów „oswojone”, a rozwój medycyny, nowych metod leczenia nadal pozostaje ważny.
Piotr Rojda: – I częściowo się zmienia. Przypomnijmy sobie co działo się na świecie 18-24 miesiące temu. Cała uwaga była skoncentrowana na pandemii i dotyczyło to także amerykańskiej Agencji Żywności i Leków (FDA), której decyzje mają gigantyczny wpływ na kondycję spółek działających w obszarze biotechnologii. Agencja była skrajnie obciążona pracą, miała duże braki kadrowe, a wszystkie siły były skoncentrowane na walce z Covid-19. Z tego powodu, a także z racji covidowych ograniczeń, delegacje Agencji nie mogły wizytować spółek biotechnologicznych, co jest niezbędnym i rygorystycznie przestrzeganym elementem wydawania zgód na dalsze badania czy dopuszczenie leków do obrotu rynkowego. Mówiąc krótko, Agencja Żywności i Leków nie pomagała rynkowi. Teraz sytuacja się poprawiła, co zresztą widzimy w dwóch spółkach, które są przedmiotem naszego szczególnego zainteresowania – terapie Krystal Biotech i Gamida Cell zostały właśnie dopuszczone na rynek.
Ale nie znaczy to, że wszystko w tym sektorze wróciło już do normy, bo sytuacja makroekonomiczna nie sprzyja spółkom biotechnologicznym. Po pierwsze, mamy obecnie do czynienia z bardzo agresywnym zacieśnianiem polityki monetarnej, co powoduje, że rośnie koszt finansowania, a spółki biotechnologiczne mają tę specyfikę, że przez długi czas nie generują zysków i są zależne od pozyskiwania kapitału z zewnątrz. Ten kapitał może pochodzić ze współpracy z wielkimi koncernami farmaceutycznymi, albo od inwestorów. Gdy mieliśmy niskie, a właściwie bardzo niskie stopy procentowe, to tego kapitału na rynku było bardzo dużo i w związku z tym był on łatwo dostępny. To bardzo sprzyjało branży biotechnologicznej, ale teraz sytuacja jest inna i to generuje negatywny sentyment może nie wobec całego sektora, ale wobec wielu spółek.
– Wy jednak cały czas w tę branżę wierzycie. I okazuje się, że słusznie, bo nagle nastąpiło wielkie bum! – wspomniane przez Piotra spółki, czyli Krystal Biotech i Gamida Cell właśnie dostały zgody Agencji Żywności i Leków.
Błażej Bogdziewicz: – Tak, decyzje zapadły w ostatnich tygodniach. O Krystal Biotech już w Ringu dyskutowaliśmy, więc dzisiaj porozmawiajmy przede wszystkim o Gamida Cell, izraelskiej spółce notowanej na giełdzie w Nowym Jorku.
Bartosz Wawrzynów: – Wspólną cechą obu tych spółek jest jeden kluczowy element, który zaprzecza tezie postawionej w pytaniu. To nie było żadne „wielkie bum!”, w wyniku którego one otrzymały zgodę FDA, tylko był to bardzo długi, żmudny i skomplikowany proces. Zwłaszcza w wypadku Gamida Cell, która jest dużą spółką, swego rodzaju platformą medyczną, z własną fabryką. Gamida Cell oferuje spersonalizowaną terapię komórkową, a jej proces produkcyjny jest wyrafinowany i efektywny. Firma pozyskuje z publicznych banków krwi pępowinowej wybrane szczepy krwi i za pomocą własnej metodologii jest w stanie doprowadzić odpowiednio namnożoną i wzbogaconą populację komórek macierzystych krwi obwodowej wraz z frakcją komórek odpornościowych do organizmu pacjentów potrzebujących przeszczepu. Doprowadzić w taki sposób, że nie dość, że ci pacjenci szybciej te przeszczepy przyjmują, to jeszcze są dużo mniej narażeni na najgorszy scenariusz jaki może się zdarzyć w momencie wyłączenia systemu immunologicznego, czyli na zakażenie w szpitalu. Nowa terapia Gamidy Cell bardzo wydatnie skraca czas pobytu pacjenta w szpitalu zwiększając prawdopodobieństwo przyjęcia przeszczepu zwalczającego nowotwory krwi.
Piotr Rojda: – Ujmując rzecz w pewnym uproszczeniu, ta nowa terapia jest uniwersalnym przeszczepem szpiku niewymagającym tzw. zmaczowanego (pasującego) dawcy. W pierwszym rzucie będzie ona prawdopodobnie adresowana do osób niemogących znaleźć dawcy, a w kolejnym będzie konkurowała z istniejącymi już metodami przeszczepu. Choćby dlatego, że ona szybciej się przyjmuje i jest dla pacjenta mniej ryzykowna.
Błażej Bogdziewicz: – Przypomnijmy, bo to bardzo istotne, że wszczepienie nowego szpiku jest w bardzo wielu wypadkach jedynym sposobem na uratowanie pacjentowi życia i często prowadzi do całkowitego wyleczenia.
Bartosz Wawrzynów: – To co powiedziałaś jest niezwykle istotne. To nie jest proces „zaleczenia”, ale wyleczenia. On polega nie na wymianie jakiegoś jednego elementu, tylko na zastąpieniu całej źle funkcjonującej maszynerii nową maszynerią. Owa nowa maszyneria jest w stanie utrzymywać się w organizmie i namnażać się tak, że pacjent dochodzi do pełni zdrowia. Jeszcze na jedno chcę zwrócić uwagę, Piotr już o tym wspomniał – znalezienie dawcy szpiku to jest dzisiaj wielki, globalny problem i Gamida Cell go rozwiązuje. Rzecz kolejna to wydajność procesu transplantacji – nowa terapia przekłada się między innymi na ogromne zyski dla systemu zdrowia.
Błażej Bogdziewicz: – Chciałbym, aby Bartosz to trochę uporządkował. Jak rozumiem, terapia Gamidy Cell eliminuje problem ze znalezieniem dawcy…
Bartosz Wawrzynów: – Tak, bardzo duży problem, a dla wielu osób fundamentalny.
Błażej Bogdziewicz: – A po drugie ułatwia leczenie. Przeszczep zawsze oznacza konieczność „wyłączenia” systemu immunologicznego, więc pacjent musi być przez długi okres przetrzymywany w ekstremalnie sterylnych warunkach, a to jest bardzo niebezpieczne, każda infekcja może mieć niezwykle groźne konsekwencje.
Bartosz Wawrzynów: – Tak, wszystko oczywiście zależy od indywidualnego przypadku, ale generalnie przygotowanie pacjenta do przeszczepu i cały proces po przeszczepie odbywa się w warunkach izolacji pacjenta od środowiska zewnętrznego. I to przez wiele tygodni. A w tym czasie organizm pacjenta jest właściwie bezbronny.
Błażej Bogdziewicz: – Co oznacza, że nawet lekkie przeziębienie może być dla pacjenta groźne. Tymczasem nowa terapia Gamidy Cell skraca proces wszczepienia szpiku i dochodzenia do zdrowia o połowę. To ma kapitalne znaczenie. Także dla komfortu pacjenta, bo przebywanie kilka tygodni w ekstremalnie sterylnym środowisku, na dodatek w stresie, to nie jest nic przyjemnego.
Bartosz Wawrzynów: – Bezapelacyjnie. Monitorowanie czy pacjent jest dobrze przygotowany do przeszczepu, czy przeszczep się przyjmuje, czy nie jest przez organizm zwalczany, to jest bardzo skomplikowany proces dwóch organizmów – pacjenta i materiału pozyskanego od dawcy.
Piotr Rojda: – Właśnie to było przedmiotem badań fazy trzeciej, czyli ostatniej. Gamida Cell skróciła ten czas z dwudziestu do dziesięciu dni, co jest niezwykle istotne z punktu widzenia ryzyka zakażenia.
– To, jak sądzę, znacząco wpływa również na obniżenie kosztów leczenia.
Bartosz Wawrzynów: – Zdecydowanie tak i to zarówno po stronie szpitala, jak i pacjenta. Co może jeszcze ważniejsze, zwiększa przepustowość całego procesu i powoduje, że może on obsłużyć znacznie większą grupę chorych. A skoro już rozmawiamy o efektywności, to na chwilę wrócę do szukania dawcy. To z reguły pochłaniało bardzo wiele czasu, często ten czas jest liczony nie w tygodniach, ale miesiącach i nawet latach. A przy raku czas ma znaczenie krytyczne.
– Terapia Gamidy Cell ma więc kapitalne znaczenie dla pacjentów. Jak duża jest populacja obywateli Stanów Zjednoczonych, którzy mogą zostać poddani leczeniu tą terapią?
Piotr Rojda: – Gamida Cell szacuje, że w tzw. peaku, czyli największej sprzedaży, będą w stanie zaadresować swoją terapię do 2-2,5 tysięcy pacjentów w Stanach Zjednoczonych, przy czym koszt terapii jest teraz określony na 338 tysięcy dolarów. Czyli w rekordowym roku przychody sięgną ponad 600 milionów dolarów.
– A na świecie?
Piotr Rojda: – O ile wiem, tego na razie spółka nie szacowała. Najprawdopodobniej do ekspansji międzynarodowej będzie potrzebowała partnerów.
– Warto w tym miejscu poświęcić kilka słów sposobowi wytwarzania tego nowego leku, bo to jest jednak coś wyjątkowego.
Bartosz Wawrzynów: – Tak, to rzeczywiście jest coś niesamowitego i tu trzeba pochwalić amerykańską Agencję Żywności i Leków, która w trudnym okresie wykazała się naprawdę wielką elastycznością i otwarciem na trudne procesy. Gamida Cell jest spółką, albo lepiej powiedzieć platformą, dla bardzo interesującej strategii leczenia, a jednocześnie jest podmiotem, który ma ogromną fabrykę pod Tel Awiwem. Cały proces produkcji odbywa się w Izraelu, a pacjenci są w Stanach Zjednoczonych. Krew pępowinowa pozyskiwana z banków amerykańskich jest transportowana do Izraela, gdzie odbywają się 24 z 26 kluczowych elementów produkcyjnych. Spółka stworzyła więc most powietrzny i produkt dla konkretnego pacjenta, bo lek jest spersonalizowany, przeznaczony dla konkretnej osoby, po jego wyprodukowaniu w Izraelu leci do USA. Notabene Gamida Cell pracuje nad uniwersalizacją leku, aby zwiększyć jego dostępność. W całym tym procesie kluczową rolę odgrywa logistyka.
Piotr Rojda: – Wszystko to dzieje się w ciągu trzydziestu dni (!!!), bo spółka deklaruje, że w tym okresie lek zostanie podany pacjentowi.
Błażej Bogdziewicz: – Wspomnieliście już, że ten lek jest fundamentem platformy medycznej, na której będą rozwijane kolejne leki…
– A to ważne z punktu widzenia pacjentów, ale także inwestorów.
Piotr Rojda: – Aby rozwijać kolejne leki, Gamida Cell nie potrzebuje całkowicie nowej technologii. Ona już istnieje i uniwersalny przeszczep szpiku jest jednym z produktów tej platformy. W naszych inwestycjach w sektor biotechnologicznych preferujemy właśnie takie rozwiązania, bo to daje możliwość tworzenia kolejnych leków przy konieczności inwestowania relatywnie niedużych środków.
– Skoro już mówimy o biznesie. W historii Gamidy Cell był moment, który mógł doprowadzić do upadku tej spółki, w pewnym momencie było to nawet bardzo prawdopodobne.
Piotr Rojda: – Mimo że spółka mogła się pochwalić dużymi sukcesami naukowymi i organizacyjnymi – lek był właściwie gotowy, bo wyniki trzeciej fazy były pozytywne, w Izraelu funkcjonowała fabryka, proces logistyczny został stworzony – to w pewnym momencie bankructwo było naprawdę bliskie. Pierwszy termin wydania przez Agencję Żywności i Leków zgody na dystrybucję leku był wyznaczony na koniec stycznia tego roku. Wówczas, według oficjalnych deklaracji, spółka miała zapewnione finansowanie do połowy roku. Niestety, na początku stycznia Agencja przesunęła moment wydania zgody o trzy miesiące, na 1 maja 2023 roku. Kurs akcji oczywiście zanurkował, pojawiło się pytanie, czy Gamida Cell wytrwa. Spółka została zmuszona do rezygnacji z części programów przedklinicznych, czyli tych, które znajdowały się na wczesnym etapie badań, zwolnień pracowników. W połowie kwietnia br. FDA niespodziewanie, na dwa tygodnie przed wyznaczonym przez siebie terminem ogłosiła, że zatwierdza lek Gamidy Cell. Ceny akcji odbiły, spółka ogłosiła nową emisję i pozyskała dodatkowe 20 milionów dolarów. Dzisiaj mają lek, który w Stanach Zjednoczonych będą zapewne wprowadzali sami, bo to najbardziej intratne, ale w innych regionach być może będą szukali partnerów.
Bartosz Wawrzynów: – Do tych kłopotów Gamidy Cell dołożyło się jeszcze żądanie Agencji Żywności i Leków przeprowadzenia dodatkowych, bardzo kosztownych badań. Udało się to zrobić.
– Kiedy ta nowa terapia zostanie zaaplikowana pierwszemu pacjentowi?
Piotr Rojda: – Pierwszy komercyjny, generujący przychody dla spółki pacjent powinien się pojawić w trzecim kwartale tego roku.
– Pomówmy teraz o Krystal Biotech.
Piotr Rojda: – Ta spółka ma bardzo uniwersalną terapię genową, co czyni ją atrakcyjną dla inwestorów. Spółka stworzyła lek działający na schorzenie zwane Pęcherzykowatym Oddzielaniem się Naskórka, bardzo ciężką chorobą powodującą, że pacjenci z dużymi ranami nie mogą nawet wziąć prysznica. Technologia Krystal Biotech polega na tym, że oni zmodyfikowali wirusa opryszczki robiąc z niego wektor do przenoszenia działającego genu i ten działający gen produkuje kolagen. Co ważne, leczenie jest niezwykle proste, bo lekarstwo podaje się w formie żelu, który powoduje, że skóra zaczyna się regenerować, a rany się goją. Z badań trzeciej fazy wynika, że lek jest skuteczny dla 70% pacjentów, co jest bardzo dobrym wynikiem.
Bartosz Wawrzynów: – Ważne, fundamentalnie ważne jest to, że ten lek podaje się w formie żelu i że gen, który jest w ten sposób aplikowany nie przechodzi poza naskórek, co mogłoby wywołać jakieś powikłania. Krótko mówiąc, Krystal Biotech wykorzystał klocki terapii genowej i poukładał je w odpowiedni, bezpieczny dla pacjenta sposób.
Błażej Bogdziewicz: – Podawanie tego genu w formie żelu oznacza, że nie trzeba go aplikować w warunkach szpitalnych, można to robić w domu. Ale interesujące są też kolejne pomysły Krystal Biotech, bo oni chcą tę terapię wykorzystać do wytwarzania kosmetyków. A rynek kosmetyczny jest gigantyczny.
Bartosz Wawrzynów: – Pęcherzykowate oddzielanie się naskórka jest niezwykle ciężką chorobą, a terapia będzie bardzo droga. Jednocześnie jednak jest to choroba bardzo rzadka, więc wydaje mi się, że w tej sytuacji – przy jednak ograniczonej ilości pacjentów – utrzymanie dotychczasowego modelu biznesowego spółki będzie niemożliwe. Natomiast wejście w kosmetologię wszystkie te moje zastrzeżenia znosi.
– I otwiera przed spółką nieograniczony właściwie rynek…
Bartosz Wawrzynów: – Tu trzeba jednak postawić jedno, za to fundamentalne zastrzeżenie. Dotyczy ono tego, czy wykorzystywanie terapii genowej w przemyśle kosmetycznym jest etyczne?
Błażej Bogdziewicz: – No tak, czym innym jest wykorzystywanie terapii genowych do ratowania ludzkiego życia, a czym innym jest kosmetologia…
Bartosz Wawrzynów: – Właśnie. To temat na inną rozmowę.
Rozmawiał Piotr Gajdziński
Podobne wpisy:
Nota prawna
Pełne zastrzeżenia prawne: tutaj >
Niniejszy dokument został sporządzony przez Caspar Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych S.A. Przedstawione powyżej informacje stanowią informację reklamową, mają charakter informacyjny i nie są ofertą w rozumieniu ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Kodeksu Cywilnego. Zawarte w niniejszym dokumencie informacje nie stanowią usługi doradztwa finansowego, prawnego i podatkowego oraz nie należy ich traktować jako rekomendacji dotyczących instrumentów finansowych.
Caspar TFI informuje, że z każdą inwestycją wiąże się ryzyko. Fundusze nie gwarantują realizacji założonego celu inwestycyjnego, ani uzyskania określonego wyniku inwestycyjnego.
Prezentowane wyniki funduszu inwestycyjnego zarządzanego przez Caspar TFI są oparte o dane historyczne i nie stanowią gwarancji osiągnięcia identycznych wyników w przyszłości.
Należy liczyć się z możliwością częściowej utraty wpłaconych środków. Indywidualna stopa zwrotu uczestnika nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym funduszu i jest uzależniona od dnia zbycia i odkupienia jednostek uczestnictwa oraz od poziomu pobranych opłat. Opodatkowanie dochodów z inwestycji w fundusze zależy od indywidualnej sytuacji każdego uczestnika i może ulec zmianie w przyszłości.
Korzyściom wynikającym z inwestowania środków w jednostki uczestnictwa towarzyszą również ryzyka, takie jak: ryzyko nieosiągnięcia oczekiwanego zwrotu z inwestycji, wystąpienia okoliczności, na które uczestnik funduszu nie ma wpływu np. zmiany polityki inwestycyjnej czy połączenia lub likwidacji subfunduszu, a także ryzyko związane ze zmianami regulacji prawnych. Wśród ryzyk związanych z inwestowaniem należy zwrócić szczególną uwagę na ryzyka dotyczące polityki inwestycyjnej, w tym: rynkowe, walutowe, stóp procentowych, kredytowe, koncentracji, jak również rozliczenia oraz płynności lokat. Wszystkie subfundusze wchodzące w skład Caspar Parasolowy FIO cechują się dużą zmiennością ze względu na skład portfela inwestycyjnego. Żaden z subfunduszy nie odzwierciedla składu indeksu papierów wartościowych.
Subfundusze Caspar Stabilny, Caspar Globalny oraz Caspar Obligacji mogą lokować większość aktywów w inne kategorie lokat niż papiery wartościowe lub instrumenty rynku pieniężnego, tj. w tytuły uczestnictwa lub instrumenty dłużne.
Caspar TFI pobiera opłaty dystrybucyjne za nabycie jednostek uczestnictwa subfunduszy Caspar Parasolowy FIO, za zamiany pomiędzy nimi, a także za zarządzanie nimi. Wysokość poszczególnych opłat wskazana jest w Tabeli Opłat oraz ogłoszeniach o ewentualnych promocjach w opłatach.
Przed podjęciem ostatecznych decyzji inwestycyjnych należy zapoznać się z Prospektem Informacyjnym Caspar Parasolowy FIO oraz z dokumentami Kluczowych Informacji dla Inwestorów. Wszelkie dokumenty dotyczące Caspar Parasolowy FIO dostępne są na stronie internetowej Towarzystwa www.caspar.com.pl (w zakładce „Dokumenty/Fundusze inwestycyjne” znajdującej się u dołu strony), w siedzibie Towarzystwa lub u dystrybutorów.
TAGI: Ring Caspara, rynki finansowe,